• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Nauczane przedmioty: przedmioty zawodowe
Wykształcenie: wyższe
Tytuł: inżynier
Lata pracy: 1954 - 1965
Ksywka: Ed, Edi
Charakterystyka:
Edward Makula był nauczycielem Technikum Gospodarki Komunalnej, a nastęonie Energetycznego, w latach 1954-1965. Uczył przedmiotów zawodowych (mechanika, technologia dla elektryków, materiałoznawstwo). Bardzo przyjacielski, ale równocześnie niezwykle wymagający. Pomimo wysokich wymagań jakie stawiał, był bardzo lubiany przez młodzież. Imponował jej swoimi umiejętnościami pilota szybowcowego.
Po zdobyciu Mistrzostwa Świata w 1963 roku w Argentynie i powrocie do kraju zbierał mnóstwo gratulacji z całej Polski. Jednak najbardziej cieszyła się i gratulowała Mu młodzież naszej szkoły. Cała szkoła wyszła na "Pogodę", gdzie dawniej był przystanek autobusowy linii nr 1 z Katowic (Tak!! Wtedy jeździło się autobusami). Były kwiaty, gratulacje, uściski, śpiewano "STO LAT" - wiele szczerej radości. Do budynku szkolnego młodzież wniosła go na rękach. Następnie przez kilka godzin opowiadał o swoich przeżyciach w Argentynie. Wszyscy słuchali z wypiekami na twarzy.

 Urodził się w Zabrzu-Kończycach. Tuż po wojnie był członkiem Aeroklubu Śląskiego w Katowicach. Przez 12 lat był reprezentantem Polski w szybownictwie. Sześciokrotnie uczestniczył w mistrzostwach świata. Debiutował w 1958 roku w Lesznie i zajął piąte miejsce. Posiadał odznakę z TRZEMA DIAMENTAMI. Za swe wybitne osiągnięcia w szybownictwie został odznaczony przez Międzynarodową Federację Lotniczą najwyższym wyróżnieniem nadawanym szybownikom - MEDALEM LILIENTHALA. Przez wiele lat był pilotem PLL "LOT" w stopniu kapitana. Wsławił się tym, że jako pierwszy Polak przeleciał komunikacyjnym samolotem z Polski do Japonii trasą wiodącą nad biegunem północnym. Jako młody pilot wyjechał wraz z ekipą polskich pilotów do Indii, gdzie miał zaszczyt lecieć z ówczesnym premierem Indii - Jawaharlalem Nehru. W okresie gdy latał w lotnictwie sanitarnym, przeżył dramatyczny lot. W czasie przelotu z chorym i lekarzem na pokładzie, dostał bardzo silnych bóli brzucha. Całą siłą woli starał się pokonać ból i bezpiecznie wylądować na lotnisku. Usta miał pogryzione do krwi, zaraz po wylądowaniu został przewieziony do szpitala prosto na stół operacyjny, gdzie mu wycięto wyrostek.
Był wspaniałym kolegą i przyjacielem. Lubił młodzież i pracę w szkole.

30 stycznia 2015 roku Pracowni Awioniki w Technikum Nr 4 uroczyście nadano imię Edwarda Makuli. Więcej na ten temat piszemy TUTAJ

Więcej o nauczycielu:
Rok 1963 - Luty - Argentyna.

Edward Makula reprezentując Polskę w Szybowcowych Mistrzostwach Świata po pięciu konkurencjach plasuje się na drugiej pozycji. Do końca zawodów zostało jeszcze dwie konkurencje. Ambitny zawodnik jeszcze nigdy nie był tak blisko upragnionego celu, tytułu mistrza świata. Szybowiec Zefir 2, mimo iż był trudny w pilotażu, z doskonałym pilotem za sterami potrafił konkurować z najlepszymi na świecie. Na dwudziestego lutego wyznaczono konkurencję przelot otwarty. Dowolny kierunek lotu przysparza wielu rozterek, gdzie polecieć? Czy trzymać się największych konkurentów czy postawić wszystko na jedna kartę i zaryzykować zupełnie inną trasę. Junin, gdzie rozgrywano zawody położone w Argentynie nasuwało kierunek lotu, na południe od miasta znajdował się płaski teren z duża ilością pól do przygodnego lądowania. Natomiast na północy w kierunku Paragwaju rozciągał się wielki pas bagien i terenów odciętych od świata. Zapuszczenie się nad ten obszary mogło zakończyć się niechybną śmiercią. Przygodne lądowanie na moczarach praktycznie jest niemożliwe, a żyjące tam jadowite węże i kajmany jeszcze skuteczniej utrudniałyby możliwość ratunku. Makula wystartował o godzinie 10, lecz przeszło dwie godziny czekał nad lotniskiem na poprawę warunków atmosferycznych. Gdy praktycznie wszyscy liczący się konkurenci odlecieli na trasę, Makula powziął decyzję: lecę nad bagna. Decyzja poparta wielogodzinnymi przemyśleniami. Woda na bagnach, zwykle płytka, intensywnie nasłoneczniona rozgrzewa się w ciągu dnia, działając jak magazyn ciepła, powinna wieczorem zapewnić noszenia. Hipoteza nie była poparta żadnym doświadczeniem; Makula nigdy wcześniej nie miał okazji latać w Argentynie i nigdy nie musiał przekraczać tak wielkiego obszaru bagien. Nadchodzące godziny były niezwykle stresujące. O godzinie 17 pilot przeleciał nad miastem Santa Fe, siedem godzin w powietrzu i przebyta trasa to tylko 350 km, wynik na pewno słabszy od większości konkurentów. Za miastem rozpoczynała się strefa bagien, widok jaki się roztaczał przed oczami nie nastrajał optymistycznie. Z pułapu 1600 metrów na jakim się znajdował, na wprost aż po horyzont nie było ani jednego cumulusa. Postanowił lecieć naprzód jeśli nad bagnami nie znajdzie się żadnych noszeń to mając 1000 metrów zawróci i pożegna się z myślą o jakimkolwiek medalu. Po przeleceniu 39 kilometrów szybowiec miał już tylko 1000 metrów wysokości i praktycznie żadnego noszenia na trasie. Jeszcze 100 metrów podpowiadała intuicja, przecież tu musi gdzieś być noszenie. W sytuacji gdy zdrowy rozsądek nakazywał powrót do Santa Fe, szybowiec wpadł w duszenie. Makula przyjął to jako dobry znak, oznacza to ewidentnie, że powietrze nad bagnami żyje. Jeśli są duszenia, to muszą być i noszenia; decyzja była jedna: naprzód! Lecz natura trzymała Polaka w szachu, kolejne minuty nie przynosiły poprawy sytuacji. Wysokość topniała: 600 metrów, 500, 400, 350, 300. Gdy wysokość zmniejszyła się do 250 metrów, sytuacja stała się krytyczna. Do najbliższego suchego lądu było 50 km, 250 metrów wysokości, wariometr w tym momencie wskazuje 0. Jeśli jest zero to może będzie lepiej, po chwili krążenia na wariometrze pojawia się ćwierć metra na plusie, po kilku okrążeniach wznoszenie nasila się, jest już pół metra. Jest szansa, ostatecznie w tym kominie wznoszenie doszło do jednego Matra. Po wykręceniu 900 metrów Makula wrócił z dalekiej podróży, przemyślenia sprawdziły się, w tym czasie mokradła ożyły, zaczęły się tworzyć nad nimi małe kłaczki chmur. Okazuje się, że późny odlot uratował sytuację, wcześniejszy przylot niechybnie skończyłby się w wodzie. Po kolejnym przeskoku pilot trafia na dwumetrowy komin, po krótkim krążeniu kolejny przeskok i kolejny komin tym razem trzymetrowy. Pod dużym cumulusem Makula wykręca podstawę chmury na 1500 metrach i po wejściu w nią kieruje się na północ, by jak najszybciej przelecieć obszar bagien. Wcześniejsze kalkulacje o wieczornym przelocie nad bagnami sprawdziły się, trafiając na noszenia między 3 a 5 metrów, Zefir wdrapuje się na 3500 metrów. Przeskakując między chmurami wykorzystuje kolejne noszenia. Po wyjściu z kolejnego obłoku na 1000 metrów na dole zmienił się krajobraz: w miejsce wszechobecnych bagien wróciły normalne pola. Makula nie miał pojęcia, ile przelecieli konkurenci, postanowił wykorzystać każdy metr wysokości na jak najdłuższy przelot. Zachód słońca około 21 nie dawał zbyt dużej możliwości wyboru. Lecąc wzdłuż toru kolejki wąskotorowej doleciał do niewielkiej stacyjki. Zaczęło się już ściemniać, był najwyższy czas na lądowanie. Nieopodal stacyjki, na polu pokrytym niewielkimi krzaczkami Makula posadził szczęśliwie Zefira. Radość była pełna - było już pół godziny po zachodzie słońca. Przebyta odległość to przeszło 700 km; kilka kilometrów wcześniej wylądował Amerykanin Johnson. Następnego dnia Polak i Amerykanin dowiedzieli się z radia, że trwają jeszcze poszukiwania czterech pilotów, w tym Makuli. Natychmiast wysłali telegramy do organizatora, które w przedziwny sposób nie doszły do celu. Następnego dnia szybowce zostały odnalezione przez samoloty wojskowe armii argentyńskiej. Makula tym przelotem na 716,5 km wygrał konkurencję, ustanowił rekord Polski oraz wykonał najdłuższy przelot w historii mistrzostw świata. Największy konkurent - Henry, przeleciał tylko 140 km i za konkurencję złapał 0 punktów, przekreślając szanse na medalową pozycję.

Ostatecznie 24 lutego 1963 roku Makula odebrał złoty medal mistrzostw świata, a Jerzy Popiel zajął drugą pozycję.
makula edward 1

Po zdobyciu Mistrzostwa Świata w Argentynie wrzucono go do basenu razem z Johnsonem

Ernest Giesa

Fragment zaczerpnięty z książki „Medale na chmurach” Tadeusza Rejniaka o Edwardzie Makuli:

„W niedzielę 28 czerwca organizatorzy mieli kłopot. Na lotnisko zjechało z okolicy sporo widzów, chcieli coś w powietrzu zobaczyć, a tu nic się nie zapowiadało. Poranny briefing przełożono na godzinę dwunastą w nadziei, ze pogoda jakoś się wyklaruje, lecz szanse na rozegranie konkurencji były żadne. Toteż krótko przed briefingiem podjechał do naszego namiotu Bill Ivans – dyrektor mistrzostw  - z prośbą do mnie:
 - Czy byście nie zechcieli nam pomóc? Polscy piloci słyną z akrobacji, może by któryś z waszych dał pokaz na Cobrze?
Noblesse oblige, odmówić nie wypada, lecz to przecież mistrzostwa. Szybowce nieakrobacyjne, piloci bez treningu, licho wie, co się może zdarzyć. Z drugiej zaś strony, to jedyna okazja, żeby zademonstrować wszystkie walory Cobry – wyczynowego szybowca, który kręcił pełną akrobację! Więc narada z zawodnikami, bo to głównie od nich zależy i… wynik wiadomy – który Polak odmówiłby w takiej sytuacji. Obiecujemy, że Makula wykona wiązankę na Cobrze Standard. Wkrótce zostaje to zapowiedziane oficjalnie na briefingu, potem przez lotniskowy megafon: O godzinie 14.00 mistrz świata z Junin, Edward Makula, zademonstruje akrobację na polskim szybowcu Cobra 15. Edek jak i pozostali nasi piloci, w istocie był bez treningu. Kto przygotowywując się do mistrzostw świata (przelotowych) myśli o akrobacji? Ale o tym, że dawno nie latał do góry nogami, wiedział tylko on. Widzowie pokazu mogli sądzić iż nawet trasy przelotów pokonuje w locie odwróconym. Jak położył Cobrę na plecy zaraz po wyczepieniu, tak wrócił do normalnego lotu dopiero przed lądowaniem. Wiązanka była płynna, spokojna, beczki majestatycznie powolne i pokaz wypadł na piątkę. Sława polskich akrobatów szybowcowych nie została zachwiana, na co wyraźnie wskazywały uznania gospodarzy, którzy po locie przylecieli znów pod nasz namiot podziękować Edkowi”.

W 1970r. na Mistrzostwach Świata w Marfie (USA) J. Wróblewski zajął na Cobrze 15 drugie, a F. Kępka trzecie miejsce. Edward Makula zajął 5 miejsce w klasie otwartej na Cobrze 17.
makula edward 2

Na podium po zdobyciu Mistrzostwa Polski (1978)

Ernest Giesa

 

Miejsce oraz data pochowania śp Edwarda Makuli:

Lokalizacja: Warszawa-Powązki, cm.Komunalny

Odszedł od nas: 15.01.1996

makula edward 1a 

 makula edward 2

Powiększony fragment poprzedniej mapy. Kolor czerwony oznacza miejsce kwatery z grobem E. Makuli.

 makula edward 2aCzerwona strzałka wskazuje grób E. Makuli.

 makula edward 3
makula edward 4
Możesz skorzystać z wyszukiwarki grobów TUTAJ. Wystarczy wpisać imię i nazwisko i kliknać na Szukaj
Co piszą uczniowie:
 Grzegorz Gałęzowski 5a 1977 napisał:

Sektor G III jest bardzo rozległy i podzielony na podsektory. Na przesłanym przez Wiesia schemacie (w załączeniu) grobu E. Makuli też nie znajdziemy. Grób znajduje się w sektorze G III DOD (patrząc od strony Pomnika Smoleńskiego to grób 18 przy alei).
Jak tam dojść?
Najlepiej na teren Cmentarza wejść od strony parkingu (Brama 2). Zaraz za bramą skręcamy w lewo i cały czas idziemy ulicą, aż miniemy Pomnik Lotników:

makula edward 6

To dość daleko (ok.450 m). Po drodze przechodzimy obok Pomnika Pomordowanych Na Robotach w III Rzeszy (nie jestem pewien czy podaję dokładną nazwę). Na naszej stronie tu strzałka błędnie lokalizuje grób E.Makuli. Dalej są groby załóg poległych w katastrofach lotniczych, potem nowa Aleja Zasłużonych. Gdy dojdziemy do Pomnika Lotników, tuż za nim są jeszcze dwa "nowe" groby (w tym W. Pszoniaka), a dalej ok. 50 m wolnego miejsca pod przyszłe kwatery. Wg stanu z dn.14.09.2021r. pierwszy grób, który napotkamy za tym pustym miejscem to grób E.Makuli (a 18 licząc od strony przeciwnej):

makula edward 5

Pomnik Smoleński i kwatery poległych  znajduje się na końcu alei, którą teraz "szliśmy".
Pozdrawiam
Grzegorz

Jeżeli znasz więcej szczegółów dotyczących w/w nauczyciela, masz ciekawą historyjkę związaną z tą osobą, jakieś szczególne przeżycia lub sytuacje to napisz do nas!! Może masz jakieś fotografie lub inne materiały gdzie występuje w/w nauczyciel przyślij nam! Umieścimy to na tej stronie. Na pewno inni chętnie się z tym zapoznają. Przyczynisz się do uatrakcyjnienia "Naszej witryny" absolwentów Elektronika i Energetyka w Bytomiu.
 

Komentarze obsługiwane przez CComment