![]() |
Internetowa loża wspomnień dziś przybliża nam nietuzinkową postać długoletniego nauczyciela przysposobienia obronnego, profesora Edmunda Gruszki. Pojawił się w naszej szkole dość wcześnie, bo z końcem lat 50. ubiegłego wieku i przez trzy dziesiątki lat „przemusztrował” wiele pokoleń absolwentów. Chociaż w trakcie swej długiej kariery pedagogicznej był wychowawcą tylko jednej klasy, szczerze jednak tego żałował… |
Osobliwość postaci „Generała”, bo takiej ksywy szybko się dorobił, zasadzała się na trzech głównych cechach: predylekcji do drylu wojskowego, „ocenianiu” wiedzy ucznia na podstawie staranności prowadzenia zeszytu przedmiotowego (co do formy, niekoniecznie co do treści) i… bezgranicznej miłości do klubu Legia Warszawa. Osobę Pana Profesora wspominają: Jan Jendrzej (Va 1965), Lech Paluch (Vb 1965), Krzysztof Pudłowski (Va 1966) i Krzysztof Woźniak (Va 1975).
W każdym razie zeszyt to i za naszych czasów musiał być wzorowo prowadzony. Jednak prowadzenie zeszytu nie było trudne, gdyż profesor dyktował nam w niezbyt intensywnym tempie te swoje regułki i prawdy życiowe z dziedziny swego przedmiotu. Dla mnie była to zawsze lekcja, na której nie trzeba było się za wiele wysilać, bo tych reguł dyktowanych nam w czasie jednej lekcji nie było za dużo. Wiem tylko, że Profesor pytał nas partiami, więc nie trzeba było uczyć się całości, by nie być zaskoczonym przez wykładowcę. A fakt, że te wiadomości tak szybko jak do głowy wchodziły, tak szybko z niej wychodziły, to już inna para kaloszy. Nigdy nie przywiązywałem wielkiej wagi do tych wykładów. Najważniejsze było, by zaliczyć, co chyba nikomu nie sprawiało dużej trudności. A to, że Profesor chętnie wracał do swych wojskowych dni, że chętnie wspomniał o swym wojsku, to już inna sprawa. Natomiast fakt, że był kibicem Legii wynikał chyba wyłącznie z tego, że była to drużyna wojskowa! |
![]() |
![]() Nie wiem, nie umiem zdecydowanie zająć stanowiska. A że był sympatycznym człowiekiem, to nie podlega dyskusji. A może wykładał w stylu, jakiego go w wojsku nauczyli? |
Pewno on swoje, a ja swoje. Znaczy się, on coś tam gadał, a ja pod ławką czytałem „Winnetou” Karola Maya:))) Zawsze miałem jakąś książkę i gdy mnie zajęcia nudziły, brałem się za lekturę. |
![]() Jedyne, co mi się prócz tego utrwaliło z zajęć PO, to bandażowanie (m.in. słynny czepiec Hipokratesa) oraz strzelanie z kbks-u na strzelnicy sportowej przy dworcu. A Pan Profesor sympatyczny pewnie i był - po lekcjach. Pamiętam jeszcze jedno. Oto po zdobyciu złotego medalu przez „Orłów Górskiego” na igrzyskach olimpijskich w Monachium (byliśmy wtedy w klasie drugiej) rozemocjonowany Generał wpada do naszej klasy i od progu woła: - Kto w tej klasie najładniej pisze? - Krzysiek Woźniak, panie psorze… - Woźniak! Do tablicy! Bierz kredę i pisz: „KAZIMIERZ DEYNA – KRÓL”! Pod spodem: ROBERT GADOCHA - KSIĄŻĘ”! Widzicie? To są zawodnicy! To jest klub! A Górnik co? Do pięt Legii nie dorasta… |
![]() |
Na koniec garść zabawnych anegdot o „Generale”: Był moim wychowawcą przez 4 lata. Myślę, że był najszczęśliwszym człowiekiem, jak nasza klasa wyszła ze szkoły w 1975 roku. Pamiętam do dzisiaj jak wtedy powiedział: „Dobrze, że oni już wychodzą; przez nich nie wiem, jak się nazywam, mam pustkę w głowie”. Na strzelnicy na dworcu mieliśmy każdy 8 naboi do dyspozycji, z tego 5 było na ocenę. Strzelaliśmy wszędzie, tylko nie do celu; po podłodze, do żarówek... To były czasy! (Andreas Odoj 4d LZ 1975). Pamiętam jak nasz kolega, Sławek Borowiecki, kolorowymi pisakami wpisał w zeszyt „Pana Tadeusza” i dostał piątkę. Odtąd każdy z nas pisał na kolorowo, ale Sławek i tak miał zawsze za zeszyt najlepsze oceny. (Wojciech Siwek 5a 1978) Na lekcji PO Generał wywołał do odpowiedzi koleżankę Jolę Z. Pytanie brzmiało: - Wymień stopnie marynarskie. Z początku wszystko było jak trzeba, ale przy admirałach wzrok Joli zaczął błądzić po klasie z prośbą o pomoc. Oczywiście ruszyliśmy z pomocą i rozległy się szepty: „kontradmirał!!”. Jola uśmiechnęła się z ulgą i wymieniła kolejny stopień: - Admirał konny!!! (Grzegorz Gałęzowski 5a 1977) |
|
Będąc już na emeryturze, Generał chętnie uczestniczył w spotkaniach dawnego grona pedagogicznego Naszej Szkoły, które dały początek Klubowi Emerytów, Absolwentów i Sympatyków "Energetyk-Elektronik". |
|
Wspomnienia kolegów spisał, komentarzem i zdjęciami opatrzył |
Komentarze obsługiwane przez CComment